Saturday, February 25, 2006

Metro pl. Wilsona

Kwiatek wspaniałomyślnie przepuściła metro do domu, żebym mógł sobie popstrykać. Różne są zdania o tej stacji, mi się ona bardzo podoba. Co do zdjęć to trochę skrewiłem - zapomniałem, że mam ustawiony pomiar uśredniony i część wyszła inaczej niżbym chciał. W ogóle jakoś tak średnio ostatnio wychodzi...









I jak zwykle, zdjęcie które moim zdaniem najlepiej wyszło zostawiam na koniec.


Tuesday, February 21, 2006

Górce nieznane

Górce nieznane - z mnóstwem starych domów, w końcu kiedyś w miejscu dzisiejszych bloków były czyjeś pola, najpierw wyprzedawane pod ogródki działkowe, później pod budowę nowoczesnych kompleksów mieszkalnych dla klasy średniej... ;) Trochę się jeszcze małych, ruderowatych domków ostało. Stoją sobie niczym niezrażone między większymi sąsiadami. Działki też jeszcze istnieją, ostatnie zachowane tworzą granicę między Bemowem i moim osiedlem. Od centrum handlowego Wola Park oddzielają nas tory kolejowe.

To już koniec pierwszego minifototripa górcowego. Zdjęcia z tej końcówki podobają mi się bardziej niż przedszkole, którego klimatu nie umiałem pokazać. Mimo, że było już naprawdę szarawo, a balans bieli wariował tak, że dzisiaj po kilka razy w każdym zdjęciu próbowałem go skorygować, w związku z czym funduję Wam dziwne kolory zimy według krzywego oka Krwckiego :)

Tu mieszka ktoś z wielkim sercem. Sam pewnie przymiera czasem głodem, a koło domu ma jeszcze miniaturową psiarnię z kilkoma budami dla kilku psów, których nie udało mi się złapać w obiektywie; za ciemno było i trochę się stresowałem. Mile zaskoczył mnie facet, który wracając ze sklepu powiesił na ogrodzeniu psiarni siatkę z jedzeniem.


To już wyższy standard.




I tory oddzielające nasze domy od centrum handlowego.




...

Nie wiem czy jestem kolegą blogowiczem, tym bardziej żaden ze mnie reporter, a na pewno już nie fotograf ;), ale Archie chce żeby świat dowiedział się o nieuczciwych kurierach i w ogóle popularnym w naszym kraju chamstwie, więc i ja się dołączam.

Monday, February 20, 2006

Przedszkole

Górce obfitują wbrew pozorom w tego typu miejsca. Do przedszkola prowadzi brama, a właściwie nie prowadzi, bo sobie tylko stoi, przedszkole i tak ogrodzone jest zwyczajnym, metalowym płotem. Brama tylko straszy i jest pewnie sporo starsza niż sam budynek. Gdybym jako dzieciak chodził do tego właśnie przedszkola, powiedziałbym pewnie, że wybudowano je na starym indiańskim cmentarzu...





Był tam też ze mną mój brat.


Ze swoim starym, poczciwym Zenitem próbował się wszędzie wciskać.


Widok ogólny.




Starsi koledzy dbają o prawidłowy światopogląd i poczucie estetyki dzieciaków.


Pobawimy się?


To była część pierwszego górcowego fototripa. Proszę o wyrozumiałość - wycieczka zaczęła się około zmroku :)

Friday, February 17, 2006

Szare Górce

Moja pierwsza panorama, z mojego pierwszego minifototripa - widok na Górczewską z kawałkiem Wola Parku, tory kolejowe między moim osiedlem a centrum handlowym i w końcu nowa, przydziałkowa część Górc. Wyszliśmy robić zdjęcia dość późno, ale i tak cały dzień było dzisiaj bardzo szaro...


(click)

Wednesday, February 15, 2006

Szeroka awangarda mechatroniczna

No i proszę, jak tytułem zapowiedziałem, tak i Wam na tacy podaję - dziwne zdjęcia z Wydziału Mechatroniki PW w całkiem nowej (większej!) szerokości bloga. Zdjęcia będą teraz na pewno powalać klimatem dzięki lepszej widoczności ziarna (czyt. szumów) i dynamiki fotografii (czyt. poruszeń i nieostrości).









;)

A jak Walentynki? Kwiatek i ja mamy Walentynki wczoraj - było rewelacyjnie, obejrzeliśmy film który zgodnie uznaliśmy za najlepszy jaki do tej pory udało nam się w życiu zobaczyć. Był dopracowany w najdrobniejszym szczególe - muzyka, scenografia, kostiumy, kolory, zdjęcia, każda postać była zagrana idealnie i idealnie napisana była rola dla każdego aktora. Nie widziałem jeszcze filmu, w którym wszystkie jego elementy pasowałyby tak dobrze do siebie. Dear Wendy - genialne!

A dzisiaj w ramach ogólnopolskiego szaleństwa, my również pozwoliliśmy sobie na nasze własne szaleństwo - i tak jak wczoraj, też było rewelacyjnie.

Saturday, February 11, 2006

Pańska

Można powiedzieć, że wielki warszawski hotel Intercontinental pożera zwykłe klockowe bloki stojące w jego cieniu na Pańskiej, między innymi wielkimi szklanymi domami, które pojawiły się ostatnio przy rondzie ONZ.



Między wieżowcami ukryta jest też kamienica, kiedyś była chyba apteką, pewnie odbudowana...







A ja już po sesji, skończyła się pomyślniej niż mógłbym chcieć, to chyba moja najbardziej udana sesja od początku studiów. Gorzej tylko, że zamiast rozkoszować się krótkimi feriami, muszę odrabiać czas nieobecności w domu. Wiecie. Z rodziną. Na wspólnym obiedzie - my i telewizor... :/

Wednesday, February 08, 2006

U mnie

Dzisiaj po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, kilku miesięcy może nawet, z przyczyn wszystkim zainteresowanym wiadomych, Kwiatek była u mnie. Ja próbowałem uczyć się do jutrzejszego egzaminu, ona spała na moim łóżku. Zazwyczaj to ja jestem u niej, ja śpię na jej łóżku - bardzo mi z tym dobrze. Lepiej.

Może przynajmniej poduszka nasiąknęła trochę jej zapachem.

Kocham ją i wiecznie za nią tesknię.



Górce zasypało

Wczoraj. Rano zasypało, zimowo, bardzo ładnie, wieczorem wszystko stopniało i zaczęło mrzyć, w nocy z kolei wszystko zamarzło, tak, że ciężko było chodzić.







Srzydlatym mieszkańcom mojego osiedla jakoś się to nie spodobało... Nastroje uległy pogorszeniu.

Gołąb - "Co się gapisz?!"


Wróble - "Nie gadam ćwir z Tobą więcej!"


Tuesday, February 07, 2006

Troszkę słońca w mieście

Gołębie skrywają się w cieniu zadaszeń bloków przy Pańskiej. Słońce nie słońce, ale minus kilkanaście to było.


Pan Jan codziennie o 12 spełnia swoją misję, błogosławiąc kierowcom w rozpustnie czerwonych samochodach.


Na Fałata, skrzydlaci mieszkańcy tej arystokratycznej i znanej już w sieci ulicy, puszą się w popołudniowych promieniach.


A ja czekam na czwartkowy egzamin. Czekam, bo uczyć się tego to ponad moje siły ;)

Sunday, February 05, 2006

Dni mijają

Sesja w zawieszeniu, został ostatni egzamin, czekam na niego i właściwie ani się jeszcze nie uczę, ani nie robię nic innego pożytecznego - no bo przecież trzeba się skupić na sesji... Czekam tylko na koniec, jak zwykle mam mnóstwo planów, już się do ich realizacji ostro szykuję - zacząłem od odsypiania. Wczoraj nawet trafiłem na resztkę słońca :)


Czynniki pomagające w powolnym zbliżaniu się do okresu odreagowania, to dobra, rozluźniająca książka do czytania w autobusach i wieczorne piwko w miłym miejscu. Okazało się, że w "naszym" Press Cafe pracuje barman, który studiuje na mechatronice. Świat jest mały i fajny czasem. Mój świat przynajmniej taki jest i nie chcę żeby się zbytnio rozrósł.







I Kamyk się dał złapać w końcu. Z nową fryzurą :)


Thursday, February 02, 2006

Bezsłonecznie

Bezsłonecznie?! W ogóle dzisiaj praktycznie światła nie było. Co za masakra, nikt nie rozumie, że człowiek jednak ma w sobie coś z rośliny i bez słońca ani rusz? Może być szaro, może być brudno, może być zimno (ale nie -20), ale żeby zmierzch trwał od rana do zmierzchu to już przesada. Jutro organizuję pikietę przed Ministerstwem Zaklinania Pogody - niech się wezmą do roboty, a nie grzeją stołki co im pod dupę nowy rząd podsunął.

Dzisiaj zmieniłem ulicę - przecznicę dalej znalazłem kota.


A pod wydziałem takie oto porzucone zwierzę.


Sesja ma się ku końcowi. Jeżeli się okaże, że jakimś dzikim fartem zaliczyłem dzisiejszy egzamin, to od jutra mam wakacje! Jeśli nie, co jest dużo bardziej prawdopodobne, to i tak mam prawie wakacje :)

Wednesday, February 01, 2006

Krzesła ogrodowe

Ulica Fałata i kolorowe życie jej mieszkańców aspirują powoli do stania się moją obsesją...