Sunday, January 08, 2006

Say my name, beach!

No i troszkę zdjęć z wycieczki na plażę. Tego jednego, pierwszego dnia udało nam się zwlec na tyle wcześnie, że zdążyliśmy jeszcze na resztki słońca... Później zaczęło mocno sypać i cały czas było ciemno. Może dlatego, że budziliśmy się koło 15?

Nad morze szło się przez mały kanion:

Później przez tunel:


Morze!

Victory!

Ale mroźno to było trochę...

Co nie przeszkadzało szczotce bezczynnie się wylegiwać.

Szczotka pewnie oglądał sobie laski na szpilkach...

A ja sobie patrzyłem na swoją laskę :)

Wkurzająca czerwona łapa jest wszędzie.

Wszyscy (co tego dnia chciało im się iść na plażę).


I na koniec dramatyczny Lencz.


Zdjęcia trochę poprawiłem na kompie... Nie wiem czy nie przedobrzyłem. Jescze się na nie pogapię i może coś poprawię.

2 comments:

Anonymous said...

fajnie Wam tam, tylko chyba zimno trochę było?
ja sie ewakuuję. ponieważ NIE MIAŁEŚ czasu się spotka ze mną, do zobaczenia w kwietniu:)
ładne zdjęcia, nie za różowe trochę???

Anonymous said...

Kurczę. Sory Daga. A Misiek zostaje? Jest z nim kontakt?

A, że różowo? Weselej... ;) Faktycznie może przesadziłem na niektórych.